Adopcja miłości
[ Galeria ]
Dnia 22 marca 2010 roku na zaproszenie naszej Katechetki gościliśmy w naszej szkole wolontariuszkę - panią Justynę Piątek. Była ona w Kenii wraz ze swoim mężem. Nasze spotkanie odbywało się w bardzo miłej atmosferze. Wszyscy słuchali pani Justyny z zapartym tchem.


Opowiadała nam o tym jak mieszkają, co jedzą i czym zajmują się dzieci w Kenii. Swoje opowiadanie wzbogaciła interesującym pokazem multimedialnym, na którym zobaczyliśmy bardzo szczęśliwe i pogodne, choć biedne dzieci, które cieszyły się z ich przyjazdu i z każdego dobrego gestu skierowanego w ich stronę. Dzieciaki bardzo chętnie nauczyły się piosenki "Taki duży taki mały" PO POLSKU!


Opowiadała nam także z jakimi trudnościami dzieci muszą codziennie się stykać. Bakterie, zarazki, często doprowadzają poważnych chorób, brak pieniędzy uniemożliwia leczenie, ponadto brak wody co wiąże się z brakiem higieny.Mieszkańcy Kenii jedzą tylko raz dziennie. Zdarza się że dzieci, które swój ostatni posiłek miały w piątek, następny dostają dopiero w poniedziałek. Byliśmy przerażeni kiedy powiedziała nam że nawet 2 letnie dzieci, chodzą ponad 2 km po wodę. Niestety nie mają wyjścia gdy w grę wchodzi życie.Ostatnio w Afryce nie ma wyraźnych pór deszczowych, czasami przez długi okres trzeba czekać na upragniony deszcz.


Na fotografiach widzieliśmy także ich domy. Nie był to zachwycający widok. 2-3 malutkie puste pokoje. Mało kto chciałby tak mieszkać- a Ci ludzie nie mają wyjścia. Cieszą się, że mają chociaż dach nad głową. Chociaż na pewno marzą o wygodnym łóżku.


Pani Justyna powiedziała nam także o "Adopcji na odległość". Jako klasa moglibyśmy się czegoś takiego podjąć i zaadoptować jedno dziecko, które dostało by szanse na "lepsze życie". Pójdzie do szkoły, dostanie podręcznik i ciepły posiłek. Nasza klasa 1C oczywiście podjęła się tego wyzwania, i jesteśmy dumni że możemy pomóc choć jednemu dziecku.

Jest to akcja, gdzie rodziny czy nawet szkolne klasy decydują się na adopcję dziecka z Kenii. Polega ona na tym, że rocznie grupa osób zobowiązuje się do wysyłania dla tego dziecka pieniędzy w wysokości około 450zł/rok. To bardzo niewiele, dla 30-osobowej klasy zaledwie 15zł na rok/os. Najważniejsze jest jednak to, aby tę adopcję dokładnie przemyśleć- nie można ofiarować pomocy 3-miesięcznej, a potem ją zakończyć. Dla dziecka, które zostało wyciągnięte z biedy to droga do rozwoju, a jej nagły brak może mieć poważne skutki: może spowodować brak wiary w ludzkość, izolowanie od innych, zamknięcie w sobie.


Misjonarze przybywający do Kenii posługują się głownie językiem angielskim - tamtejsza ludność co prawda posiada swój własny język "suahili", ale angielski jednak jest językiem dominującym. Jak łatwo się spodziewać w Afryce często dochodzi do kradzieży - ludzie zabierają sobie nawet najdrobniejszy pokarm i wodę. Nasz gość opowiadał również, że tamtejsi mieszkańcy posuwają się do kradzieży samochodów dostawczych, które miały zaopatrywać wioski w żywność przywożoną z targów. Afrykańskie jarmarki są dosyć podobne do naszych: właściciele wystawiają swoje towary, prezentując różne ceny - dla "białych" są one wyższe. Bardzo niska jest tam pozycja kobiety-to ona ma gotować, prać sprzątać, zajmować się dziećmi a dodatkowo nosić kilkunastokilogramowe zakupy, np. worek ziemniaków. Opieka nad dziećmi odbiega daleko od naszej europejskiej - tam kobiety od czasu do czasu zerkają co dzieje się z ich dziećmi, wiedza, że jedyną szansą przetrwania dla nich jest samodzielność i to od najmłodszych lat.

Bardzo dziękujemy naszej pani Katechetce, bo to dzięki niej doszło do tego spotkania. Dziękujemy również pani Justynie, która przybliżyła nam obraz Kenii i jej mieszkańców. Swoją wizytą w naszym liceum, zachęciła nas do "Adopcji na odległość" z czego ogromnie się cieszymy. Zachęcamy również do takiej adopcji inne klasy. Dla nas to zaledwie 15 zł rocznie, a dla dzieci z Kenii to szansa na lepsze jutro.
Opracowanie:
Paulina Straszak, Marlena Zygmunt, Alicja Ziarno w imieniu kl. I c.
TOP